Translate

Karczemki

KARCZEMKI (Karczemken bei Danzig) usytuowane są w obrębie wysoczyzny gdańskiej. Obszar zalicza się do atrakcyjnych ze względu na charakterystyczne walory krajobrazowe typowe dla pojezierza kaszubskiego. Sprzyjające warunki przyrodnicze zostały docenione także przez ludność penetrującą ten teren w pradziejach. Najstarsze, pojedyncze znaleziska archeologiczne takie, jak resztki ceramiki czy przedmioty krzemienne pochodzą z epoki neolitu, zaś najstarsze osadnictwo na terenie Karczemek, udokumentowane licznymi znaleziskami przypada na epokę żelaza. Zagłębienie terenu na północ od osiedla  "Kalina", przez które w 1913 roku poprowadzono nasyp kolei kokoszkowskiej, to pozostałość po jeziorze Kołpino. Wraz z pobliskimi jeziorami Jasieniem i Otominem było źródłem ryb dla okolicznych mieszkańców. Przez jezioro przepływał jeden z dopływów Strzyży. Nazwa jeziora pochodzi od kaszubskiego słowa kołp (łabędź) i od niej też wziął nazwę pobliski Kiełpinek. Na skutek wysychania i osuszania zbiornik ten przestał istnieć w późnym średniowieczu. W 1876 roku na południe od wsi podczas prac polowych przypadkowo odkryto rozległe cmentarzysko. Nekropolia zawierała około 100 grobów skrzynkowych, usytuowanych na stosunkowo nieznacznej głębokości. Groby miały wymiary 90-140 cm długości, 60-90 cm szerokości i 40-50 cm głębokości. W skrzyniach mieściło się od 1 do 5 popielnic nakrywanych pokrywami. Wśród popielnic pięć należało do popielnic typu twarzowego, posiadających brązowe kolczyki z nanizanymi paciorkami szklanymi i bursztynowymi. Ponadto, znaleziono szczypce żelazne oraz naszyjnik żelazny nałożony na szyję jednej z popielnic. Naczynia pokrywał ornament linijny, a w jednym wypadku wyobrażenie trzech koni. Badania ratownicze cmentarzyska były prowadzone pod kierownictwem  niejakiego Mannhardta do roku 1879.

Wykopaliska archeologiczne prowadzone w latach 80-tych ubiegłego wieku doprowadziły do odnalezienia kolejnego cmentarzyska, pojedynczych grobów oraz śladów osadnictwa z epoki żelaza. Najciekawszych jednak odkryć dokonano podczas budowy węzła Karczemki w 2010 roku. Na stanowisku archeologicznym, przez które przechodzi ulica Kartuska, odkryto osadę datowaną na lata ok. 800 – 450 p.n.e.

Odsłanianie i dokumentowanie północnej części stanowiska archeologicznego. 
Fot. Kinga Gołębiewska na licencji CC, www.trojmiasto.pl

Archeolodzy natrafili na kilkanaście tysięcy fragmentów naczyń ceramicznych, kamienne narzędzia, kilka przedmiotów metalowych i parę paciorków z bursztynu, ziemianki, pozostałości po budynkach naziemnych oraz jamy gospodarcze. Osada prawdopodobnie była zamieszkiwana przez ludy kultury łużycko-pomorskiej, choć nie jest wykluczone iż mogli to być Bastarnowie – lud pochodzenia celtyckiego lub germańskiego, który przybył na te tereny z północy.

Bruk kamienny paleniska. 
Fot. Kinga Gołębiewska na licencji CC, www.trojmiasto.pl

 Ziemianka z paleniskiem i śladami konstrukcji zadaszenia. 
Fot. Kinga Gołębiewska na licencji CC, www.trojmiasto.pl

Na dokładne wyniki badań znalezisk musimy poczekać zapewne jeszcze jakiś czas. Resztki osad byłych mieszkańców Karczemek przykrywa już gruba warstwa ziemi i asfaltu. Z ciekawszych znalezisk należy jeszcze wymienić niewielki skarb znaleziony w XIX wieku na torfowisku w pobliskim Kiełpinie, na który składały się dwie okazałe fibule srebrne oraz naszyjnik z paciorków szklanych i bursztynowych. Skarb trafił do bagniska około V wieku, w czasach, gdy według niektórych badaczy na Pomorzu mieszkali jeszcze germańscy Widiwarowie. Znalezioną natomiast w Karczemkach fibule z ornamentem łamanych krzyży (hakenkreuz) przypisuje się okresowi wędrówki ludów.

Siekierka z epoki brązu, znaleziona przez autora strony na polu w Karczemkach
(d
awniej w tym miejscu znajdowało się jezioro Jasień).
Obiekt przekazany do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku

W wiekach XI-XIII całe okoliczne tereny pokryte były lasami. Istniał już jednak trakt prowadzący z Gdańska na zachód. Przy nim też powstała już we wczesnym średniowieczu osada otwarta. Nie wiadomo kiedy została założona tu pierwsza karczma lub karczmy, mogło to być jeszcze w czasach krzyżackich lub w późnym średniowieczu. Od XV wieku Karczemki były dobrami należącymi do wsi rycerskiej Kiełpino (Grosse Culpyn 1438, Hohe Kolpin 1570), natomiast parafią – Matarnia. Historia Karczemek ściśle wiąże się z dziejami Gdańska i jego okolic i tak samo jak Gdańsk, Karczemki były najeżdżane i niszczone przez wrogie wojska. Tak było m.in. w latach 1577, 1627 i 1653. Kolejne rabunki i kontrybucje przyniosła wojna północna (1700 – 1721), gdy hordy obcych wojsk grasowały po Pomorzu. W 1734 roku okolice złupili Moskale i Kozacy. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego podaje, że w drugiej połowie XVIII wieku Karczemki, jak również pobliskie Kokoszki, należały do Ignacego Grąbczewskiego.

1772-1920

Zajazd w Karczemkach często zmieniał właścicieli. Były okresy że należał do majątku w Kokoszkach, Kiełpinie Górnym lub w Kiełpinku. Na planie majątku Jasień z 1792 roku zajazd w Karczemkach jest oznaczony jako własność majątku w Kiełpinku. Zajazd w Karczemkach Nynkowskich należał do Jasienia. Zaznaczony jest jako budynek ze sporym ogrodem. Według tego samego planu w okolicach obecnej ulicy Gronostajowej  istniał cmentarz na wzgórzu oznaczony jako Todten Berg. Nie znane są jednak okoliczności jego założenia. Mógł to być cmentarz zakaźny lub ofiar wojny z 1734 roku.
W roku 1772, po pierwszym rozbiorze Polski, tereny te znalazły się w państwie pruskim. Początek XIX wieku to okres burzliwy. W latach 1806-1807 wojska napoleońskie są w stanie wojny z Prusami, kierują się na Gdańsk. Na rozległych terenach otaczających miasto stacjonuje armia francuska, powodując wiele szkód. Po traktacie pokojowym w Tylży (1807) Karczemki znalazły się na terenie Wolnego Miasta Gdańska. 6 lat później, okolica bardzo ucierpiała podczas oblegania Gdańska przez Rosjan. Zniszczeniu uległa prawie cała zabudowa wsi. Od lutego 1814 roku Gdańsk i okolice ponownie znalazły się pod panowaniem Prus. Wraz z nastaniem pokoju ludność zaczyna podnosić z ruin miasto i okoliczne miejscowości. W Karczemkach odbudowywane są domy i gospodarstwa. W roku 1830 pochodząca z Niderlandów, ale od wielu lat osiadła w Gdańsku menonicka rodzina de Veer rozpoczyna budowę zajazdu w miejscu starego – zniszczonego podczas ostatniej wojny. Był to solidny budynek z tzw. „pruskiego muru” na fundamencie kamiennym.

 Rozbiórka karczmy w 2011 roku. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Wielu mieszkańców zapewne pamięta jeszcze funkcjonujący ponad 15 lat temu sklep w budynku z bocianim gniazdem na dachu. Cegły na jego budowę zostały zamówione u lokalnego producenta – w cegielni Kokoszki. Budowę zajazdu zakończono w 1831 roku. Oprócz budynku właściwego, zajazd posiadał również stajnie oraz czworaki od strony południowej. Istniejąca do dziś część zajazdu została dobudowana ok. 1880 roku.

Tego typu przybytki na ogół nie miały dobrej opinii, ale mimo tego pełniły niegdyś dość ważne funkcje dla lokalnej społeczności. Karczma była bowiem przystanią dla zmęczonych podróżnych i zarazem sklepem wielobranżowym. Można było tam nabyć cukier, sól czy śledzie solone, ale też różne artykuły przemysłowe – naczynia, garnki, latarnie do wozu, naftę do lampy, bat do poganiania konia itp., zresztą podobną rolę pełnią bary i sklepiki przy współczesnych stacjach benzynowych. W zajeździe tym często zatrzymywali się Kaszubi jadący sprzedać swoje plony do Gdańska, lub z niego wracający. W latach 1841-1851 zbudowano szosę z Gdańska do Kartuz, która przebiegała przez Karczemki. Około roku 1885 rodzina Hoenig rozpoczęła budowę drugiego, znacznie większego zajazdu. Był to duży piętrowy budynek ze stajniami, miejscami noclegowymi, kuchnią, wyszynkiem i ogrodem. Budynek był zlokalizowany na miejscu dzisiejszego ronda (na styku ulic Kartuskiej i Otomińskiej). Droga z tego zajazdu w stronę Kiełpina Górnego, obsadzona po bokach drzewami szczególnie pięknie wyglądała wiosną i była ulubionym miejscem spacerów mieszkańców w niedzielne popołudnia. Na północ od szosy Gdańsk-Kartuzy (obecnie tereny osiedla „Kalina”) znajdowały się pola uprawne należące do majątku w Kiełpinku. Od zajazdu Hoenigów prowadziła tam droga w części pokrywająca się z obecną ulicą Malinową. Do dziś, patrząc z końca ulicy Malinowej w stronę ogródków działkowych można zobaczyć resztki starych drzew, którymi była ona obsadzona po obu stronach.

 Ostatnie drzewa przy drodze na folwark. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

W 1905 roku populacja Karczemek liczyła 41 osób. Około 1910 roku miejscowość została zelektryfikowana. W 1909 roku parlament pruski podjął decyzję o budowie lokalnej linii kolejowej z Wrzeszcza do Starej Piły. Najbliższą stacją był dworzec w Kiełpinku, do którego od szosy Gdańsk-Kartuzy prowadziła brukowana droga. Istniejący do dzisiaj nasyp kolejowy wyznacza jednocześnie północną granicę Karczemek. Pod nasypem zbudowany został przepust dla wody potoku – jednego z dopływów Strzyży (źródła znajdują się na zboczu wzniesienia między wałem kolejowym a ogródkami działkowymi).

Przepust pod nasypem. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Przepust pod nasypem. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Kolej oficjalnie oddano do użytku 1 maja 1914 roku. Po trzech miesiącach od uruchomienia szlaku wybuchła I Wojna Światowa. Na Pomorzu nie prowadzono żadnych działań wojennych i jedynym ich skutkiem dla miejscowej ludności było powoływanie mężczyzn do służby w armii niemieckiej. Właściciel zajazdu Hoenig poległ na froncie zachodnim i od tej pory interes prowadziła jego żona z córką.

Wolne Miasto Gdańsk
Na konferencji pokojowej w Wersalu ustalono, że Gdańsk nie będzie należał ani do Polski, ani do Niemiec, lecz zostanie utworzony osobny twór państwowy o nazwie Wolne Miasto Gdańsk. Jego podstawowe formy prawne określono w artykułach 100-108 traktatu wersalskiego. Traktat ten, podpisany 28 czerwca 1919 roku wszedł w życie 10 stycznia 1920 roku. Karczemki znalazły się na terytorium Wolnego Miasta Gdańska w obszarze powiatu Wyżyny Gdańskiej (Kreis Danziger Höhe), natomiast Kokoszki i Matarnia znalazły się po stronie polskiej. Na całej długości granicy ustawiono granitowe słupy graniczne z dużymi literami FD od strony Gdańska, P – od strony polskiej i D – od strony Niemiec.

Słup graniczny z oznaczeniami FD i P.
Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

W najbliższej okolicy granica przecinała wał kolejowy między słupami o numerach A157 i A158 i biegła na południowy zachód, przecinając szosę Gdańsk-Kartuzy (obecna ulica Kartuska) w okolicy dębu zwanego „granicznym”, od zachodu mijała zajazd Hoenigów i gwałtownie odbijała na zachód w kierunku Smegorzyna (do tej pory rosną tam graniczne drzewa wzdłuż ulicy Gostyńskiej).

"Dąb Graniczny". Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Pod dębem przy ulicy Kartuskiej jeszcze do lat 80-tych XX wieku znajdował się oryginalny słup graniczny. Na wysokości dębu ustawiono szlaban graniczny blokujący szosę, a zaraz przy nim budkę dla celników gdańskich. Sam budynek celny, tzw. zollhaus istnieje do dziś i był oddalony od szlabanu kilkadziesiąt metrów na wschód. Przejście było czynne całodobowo. Strażnica posiadała połączenie telefoniczne (numer telefonu do strażnicy – 22017).

 Przejście graniczne WMG w Karczemkach, początek lat 20. XX wieku. Fot. zbiory Kamila Sobolewskiego

 Dawny zollhaus. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

 Książka telefoniczna Wolnego Miasta Gdańska z zaznaczonym numerem
telefonu do strażnicy na przejściu granicznym w Karczemkach.
Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC, dzięki uprzejmości Muzeum Wolnego Miasta Gdańska.

Część celników gdańskich pełniących służbę na posterunku zamieszkiwała po sąsiedzku na wynajętych kwaterach u gospodarza nazwiskiem Kizon. Dla ruchu kolejowego stacją graniczną został dworzec w Kiełpinku. Początkowo odprawa paszportowa odbywała się w pociągu, wraz z końcem lat 20-tych przeniesiono ją na stacje. Polski posterunek celny znajdował się na dworcu w Kokoszkach zaś strażnica graniczna ze szlabanem w okolicy, gdzie obecnie znajduje się dyskont „Biedronka”. Przekroczenie granicy nie stanowiło problemu, gdy przestrzegało się przepisów celnych. Powszechną praktyką było plombowanie koni. Koniom zaraz przed przekroczeniem granicy zakładana była na kark pętla ze sznurka z zaplombowanymi końcami. Chodziło o to, by ten sam koń w czasie najbliższych 24 godzin powrócił.

Granica z Wolnym Miastem Gdańskiem nie była zbyt szczelna. Przechodzili przez nią od czasu do czasu przemytnicy, lub też zwykli ludzie np. by udać się do kościoła w Matarni. W związku z nadprodukcją żywności po stronie polskiej, a jej niedoborem w Gdańsku, nieraz przemycano jajka lub mięso a w odwrotną stronę tytoń lub alkohol. Czasami do przemytników strzelano. Granice bez problemu przekraczały np. dzieci przenosząc trochę jajek by za parę fenigów sprzedać je w zajeździe, już po stronie gdańskiej. W pasie przygranicznym bez problemu przyjmowano polskie złotówki po stronie Gdańskiej i guldeny gdańskie po stronie polskiej. Nieraz też gospodarze po stronie Wolnego Miasta Gdańska zatrudniali polskich pracowników np. z Kokoszek.

Paszport obywatela Wolnego Miasta Gdańska. Fot. Joanna Mroczek na licencji CC.

Zobacz paszport WMG ze stemplami granicznymi z Karczemek

Okoliczni mieszkańcy wyznania ewangelickiego należeli do parafii św. Franciszka z Asyżu w Emaus. Z powodu dość dalekiej drogi jaką musiano przemierzać pieszo lub wozami, podjęto decyzję o budowie nowej świątyni. W 1924 roku staroluteranie sprzedali kościół w Niestępowie, które znalazło się po polskiej stronie i za uzyskane pieniądze wybudowali stojący do dziś kościół w Kiełpinie Górnym. Zmarłych chowano na cmentarzu w Kiełpinie, który znajdował się w tym samym miejscu co obecnie. Stare, przedwojenne nagrobki stały na nim jeszcze do początku lat 80-tych XX wieku.

W 1927 roku ukończono budowę domu przy obecnej ulicy Kartuskiej 448 – zamieszkała tam rodzina Mering.

 Dom przy ul. Kartuskiej 448. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Dom przy ul. Kartuskiej 448. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Na miejscu obecnego tartaku znajdowało się gospodarstwo, którego właścicielem był Richert. Na wprost niego, po przeciwległej stronie ulicy Otomińskiej znajdowało się gospodarstwo wspomnianego już Kizona. Dzieci z okolicy uczęszczały do szkoły w Karczemkach Nynkowskich.

Karczemki Nynkowskie (Karczemke, Kartschemke) – leżące bliżej Gdańska od opisywanych tu Karczemek Kiełpińskich – były małą osadą przy szosie Gdańsk-Kartuzy, należącą do Jasienia (Nenkau). Znajdowała się tam karczma, szkoła i kilka gospodarstw. Z przedwojennych mieszkańców można wymienić nauczyciela o nazwisku Deja, gospodarza Petke i rzeźnika o nazwisku Strobbel. Osada została całkowicie zniszczona w 1945 roku. Jedyną pozostałością po jej istnieniu jest gospodarstwo państwa Karczów – naprzeciwko stacji paliw Lotos.

W związku z powstaniem Wolnego Miasta Gdańska utworzono miejskie obserwatorium meteorologiczne (Staatliche Observatorium) z siedzibą we Wrzeszczu. W ramach działalności obserwatorium prowadzono szereg pomiarów w 9 punktach na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Jeden z tych punktów znajdował się w pobliżu budynku celnego a wyniki codziennych pomiarów przekazywano do Wrzeszcza, najczęściej za pomocą telefonu. Karczemki podlegały posterunkowi policji gdańskiej z siedzibą w Emaus, policjant przyjeżdżał tu konno. Działała też kuźnia, która znajdowała się w miejscu obecnego biurowca firmy TMC. W dni świąteczne do zajazdu prowadzonego przez wdowę wojenną, panią Hoenig, zjeżdżali bryczkami goście, urządzano potańcówki, które często przeciągały się do późnych godzin nocnych. Pod koniec lat 30-tych w zajeździe tym urządzali spotkania lokalni sympatycy i członkowie NSDAP. Na większe spotkania lub wiece swojej partii udawali się do Gdańska bryczkami lub wozami, gdyż w tamtych czasach swojego samochodu w Karczemkach nikt nie posiadał. Stałym gościem w zajeździe był gospodarz Richert, którego często widywano we wsi w mundurze SA. Po wybuchu wojny objął on posadę urzędnika w Żukowie a jego gospodarstwem kierował pan Brylowski.

Od 1936 roku rząd polski rozpoczął akcję osiedleńczą. Zaraz za granicą po polskiej stronie podzielono ziemię i zaczęto sprowadzać osadników z Wielkopolski,Małopolski i z gór. Powstały wtedy zabudowania, których część znajduje się do dziś w okolicy ul.Inżynierskiej. Z tego też powodu postanowiono przesunąć polską strażnicę graniczną wraz ze szlabanem w kierunku wschodnim tak, by odległość do gdańskiej strażnicy wynosiła około 200 metrów. Rozpoczęto więc budowę nowego budynku w niedalekiej odległości od „dębu granicznego”. Budowę tego posterunku przerwał jednak wybuch II wojny światowej.Ostatnie lato przed wybuchem wojny to okres wzmożonej aktywności wojska.Po obu stronach przygotowywano się do konfliktu,kopano umocnienia i rowy strzeleckie, stawiano zasieki z drutu kolczastego.Powołana na dwa miesiące przed wybuchem wojny formacja VGAD (Wzmocniona Służba Obserwacji Granic) miała za zadanie zapobiegania działalności wywiadowczej i próbom sabotażu.Granicę Wolnego Miasta Gdańska podzielono na sektory oraz zorganizowano sieć posterunków polowych oraz punktów obserwacyjnych, głównie w koronach drzew.Jako kwatery wybierano też obiekty państwowe lub prywatne w bezpośrednim sąsiedztwie granicy. W Karczemkach kwaterą VGAD był w dwóch ostatnich przedwojennych miesiącach zajazd Hoenigów.

II woja światowa

1 września 1939 roku o godzinie 4:50 oddziały niemieckie otworzyły ogień w stronę posterunku Straży Granicznej. Załoga pod ogniem artylerii i karabinów maszynowych opuściła posterunek i rozpoczęła wycofywanie się w stronę Żukowa. To samo uczynili celnicy z dworca w Kokoszkach, którzy zdążyli jeszcze przed odejściem wysadzić wiadukt nad linią kolejową, blokując tym samym ruch. Żadnych innych zniszczeń w okolicy nie było. Jak ustalił Jan Daniluk, doktorant historii UG, rejon dzisiejszej obwodnicy między Złotą Karczmą, Matarnią a Kiełpinem Górnym miał w planach Wehrmachtu zostać poligonem wojskowym. Plany te snuto mniej więcej od jesieni 1939 roku. Koniec pomysłu przyniósł luty 1940 roku i decyzja Hitlera o zakazie tworzenia nowych poligonów na terenach wcielonych do Rzeszy. Dla mieszkańców Karczemek wojna jak na razie nie przyniosła większych zmian. Na terenie miasta obowiązywała co prawda prohibicja, lecz alkohol bez problemu można było nabyć w zajeździe. Cały czas kursowała kolej Wrzeszcz – Stara Piła. Z czasem, coraz więcej mężczyzn było powoływanych na front. Na terenie gospodarstwa rodziny Burke (naprzeciw zajazdu de Veer) od 1943 roku zatrudniony był włoski jeniec wojenny. W pracach polowych czasami zatrudniano więźniów z małego obozu w Kiełpinku. Obóz ten usytuowany był na zachód od dworca w Kiełpinku i składał się z kilku baraków. Przebywali tam więźniowie francuscy którzy zajmowali się poligrafią i przygotowywaniem druku ulotek, rozporządzeń itp. Ludzie ci byli dosyć dobrze traktowani, mieli sporo swobody, w czasie wolnym mogli poruszać się po okolicy. Po wojnie w miejscu tego obozu znajdowano duże ilości czcionek i matryc drukarskich. Po wejściu w życie dekretu gauleitera Forstera z dnia 25 czerwca 1942 roku o zmianie zbyt polsko brzmiących nazw Karczemken  zaczęto nazywać Schenkhof. Była to sztuczna, nie mająca żadnego uzasadnienia historycznego nazwa która nigdy się nie przyjęła. Od 1943 roku w Karczemkach stacjonował pododdział reflektorów przeciwlotniczych Luftwaffe. Na miejscu budowanej aktualnie szkoły żołnierze z obsługi mieli wykopane ziemianki i dwa skromne baraki w których znajdowały się agregaty prądotwórcze. Obsługiwali oni reflektory Flak Sw-36 których światło sięgało na ok. 2000 metrów. Podobne baterie znajdowały się w Kiełpinie Górnym oraz w lasku pomiędzy Karczemkami a Matarnią. Baterie dział przeciwlotniczych stacjonowały w Matarni i Smęgorzynie.

W latach 1942-43 istniał w Karczemkach obóz Służby Pracy Rzeszy (Reichsarbeitsdienst) który podlegał okręgowi Prusy Zachodnie i nosił numer 9/250. Młodzi ludzie pomagali okolicznym rolnikom, wykonywali różne prace i przechodzili tu obowiązkowe szkolenie.

Obóz Frontu Pracy Rzeszy w Karczemkach, pocztówka z początku lat 40. XX wieku (zbiory Kamila Sobolewskiego)

W 1944 roku lotnictwo alianckie dokonało kilku nalotów bombowych na Gdańsk i Gdynię. Starsi mieszkańcy pamiętają szczególnie jeden, trwający prawie całą noc. Ludzie stali przed domami i obserwowali łuny pożarów oraz spadające z samolotów flary. Nalot był widoczny również w wielu innych miejscowościach w okolicy.

W domu rodziny Mering zamieszkiwał pochodzący z Kaszub Władysław Grota. Został on powołany do Wehrmachtu. Podczas przepustki, w gliniance do dziś znajdującej się między składem budowlanym a pierwszymi domami osiedla „Kalina”, zatopił on swój mundur i oporządzenie, po czym zdezerterował. Do końca wojny ukrywał się w młynie pod Lęborkiem. Dezercje z Wehrmachtu zdarzały się dość często, ale tylko niewielki ich procent kończył się sukcesem. W 1943 roku zmarł właściciel zajazdu Kurt de Veer. Jego żona wraz z córką na wieść o zbliżających się oddziałach radzieckich popełniły samobójstwo topiąc się w jeziorze Jasień na początku marca 1945 roku. Syn Kurta  ożenił się z dziewczyną o nazwisku Cieszyńska która była zatrudnioną w zajeździe. Udało im się wyjechać do Niemiec przed wejściem Rosjan. Odwiedzili oni Karczemki w latach 50-tych.

Jesienią 1944 roku przez Karczemki zaczęły przejeżdżać wozy uchodźców ciągnące na zachód. Byli to mieszkańcy Prus Wschodnich, którzy już od kilku tygodni byli w drodze. Czasami zatrzymywali się przy którymś z zajazdów w celu nabrania wody lub odpoczynku. Jesienią też zaczęto kopać okopy, rowy przeciwczołgowe i schrony, tworząc w ten sposób pierścienie obronne wokół miasta. Do prac zatrudniano ludność, jeńców wojennych, więźniów z pobliskiej filii obozu koncentracyjnego Stutthof w Kokoszkach. Sytuacja Niemiec na froncie pogarszała się z dnia na dzień. Na początku marca 1945 roku Armia Czerwona dotarła do Bałtyku w okolicach Koszalina, uniemożliwiając tym samym ewakuację lądem na zachód. Uchodźcy, którzy znaleźli się w kotle, ruszyli z powrotem w stronę Gdańska z nadzieją na możliwość ewakuacji drogą morską. Zaśnieżoną szosą Gdańsk – Kartuzy znów zaczęli przemieszczać się uchodźcy – tym razem w kierunku Gdańska. Wielu z nich pochodziło z miejscowości położonych na Kaszubach. W samych Karczemkach sporo osób również porzuciło swoje domy i gospodarstwa, władze zaleciły opuszczenie domów ze względu na zbliżający się front. Sporo osób udało się do rodzin lub znajomych w innych miejscowościach, by tam przeczekać walki. Niektórzy ukrywali się w zawczasu wykopanych schronach ziemnych w lasach otomińskich. 21 marca na teren gospodarstwa (obecnie ul. Kartuska 474) przywieziono wozem 11 zabitych w okolicy Żukowa żołnierzy niemieckich. Dwóch innych z transportu dawało jeszcze oznaki życia, ale zmarli oni wkrótce po przyjeździe. Pochowano ich w zbiorowej mogile, na terenie gospodarstwa, kilka metrów od szosy. Staraniem autora, żołnierze ci zostali  przeniesieni na niemiecki cmentarz wojenny w miejscowości Glinna pod Szczecinem pod koniec 2012 roku.

 Mogiła żołnierzy Wehrmachtu. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

23 marca rozpoczęły się walki w okolicy. Od zachodu nacierały oddziały 108. dywizji 65. armii radzieckiej. W skład niemieckich oddziałów, które się tu broniły, wchodziły jednostki z 103. pułku artylerii, 2. pułku grenadierów pancernych, kompania zwalczająca czołgi z 4. korpusu pancernego, resztki jednostki grenadierów ludowych oraz żołnierze z łotewskiej dywizji Waffen SS. Pomimo zaciekłej obrony niemieckie jednostki wieczorem musiały wycofać się na nową linię obrony biegnącą z Matarni przez Kiełpinek do Jasienia. Na polach, w rowach, w okopach wszędzie leżały trupy. Walały się naboje i pociski wszelkiego kalibru, broń, pancerfausty, granaty i resztki oporządzenia. Na poboczu szosy, na polach stały rozbite samochody, działa, czołgi i inne pojazdy. Do dziś, od strony zachodniej budynku przy ul. Kartuskiej 448 widać ślad po wyrwie spowodowanej sowieckim ostrzałem.

Ślad po eksplozji. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Radziecki sztab na ok. 10 dni ulokował się we wspomnianym już gospodarstwie, na terenie którego znajdowała się świeża jeszcze mogiła żołnierzy poległych pod Żukowem.

 Budynek, w którym ulokował się radziecki sztab. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Sowieccy żołnierze biwakowali na obecnym terenie parkingu przed dyskontem Netto. Zaraz po zajęciu wsi przez Sowietów w domu Meringa pojawili się żołnierze w celu zatrzymania go. Mieli gotowe listy osób przeznaczonych do aresztowania. Mering był oficerem ochrony lotniska we Wrzeszczu. Zdążył się ewakuować na zachód drogą morską. Członkowie jego rodziny z Niemiec odwiedzili Karczemki wiele lat po wojnie.

 Ślady po ostrzale. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Wszystkie domy zostały ograbione przez Sowietów z wartościowych przedmiotów. Szczególnie poszukiwany był alkohol. Zdarzały się gwałty oraz zabór rzeczy osobistych jak zegarki czy rowery lub konie. W kilka dni po przejściu frontu powróciła część mieszkańców.

Sowieci nękali okoliczną ludność, nachodzili w domach w poszukiwaniu łupów. Parę dni później, już po zajęciu Gdańska szosą przetaczały się w stronę Żukowa kolumny niepotrzebnych już w Gdańsku czołgów. W gospodarstwie rodziny Burke naprzeciwko zajazdu de Veer przebywała grupa mieszkańców oraz kobieta o nazwisku Bach, która uciekła z płonącego Gdańska. Do domu zaszedł sowiecki oficer z prośbą o wskazanie mu studni. Ponieważ studnia na terenie gospodarstwa była zapchana amunicją i różnymi innymi elementami uzbrojenia, przebywająca tam ok. piętnastoletnia Lidia Halman wyszła z nim, by wskazać mu inną, znajdującą się przy obecnym zbiegu ulic Kartuskiej i Otomińskiej. Towarzyszyła jej wspomniana kobieta z Gdańska. Oficer pozwolił dziewczynie pierwszej nabrać wodę, a ona uczyniwszy to zaczęła wracać w stronę gospodarstwa. W czasie, gdy oficer nabierał wodę dla siebie, od strony Kiełpina Górnego w szybkim tempie zaczęła nadjeżdżać sowiecka ciężarówka. Z niewiadomych przyczyn rozpędzony i wyładowany amunicją samochód uderzył w zabudowania zajazdu Hoenigów. Nastąpiła olbrzymia eksplozja, w wyniku której zniszczeniu uległ zajazd. Zginęło siedmiu Rosjan, w tym oficer nabierający wodę. Ranna została piętnastoletnia Lidia,oraz kobieta która jej towarzyszyła. Zostały one przeniesione z powrotem do gospodarstwa. Rannymi przez jakiś czas ofiarnie opiekował się nieznany niestety z nazwiska radziecki sanitariusz, chociaż dysponował tylko bardzo prymitywnymi środkami. Rosjan pochowano w okolicy, po jakimś czasie przenosząc na cmentarz do Żukowa.

 Łuska znaleziona w 2012 r. podczas prac ziemnych w okolicy dawnego zollhausu. 
Pamiątka po eksplozji ciężarówki z amunicją. Fot. Joanna Mroczek na licencji CC. zbiory  Kamila Sobolewskiego

Ruiny zajazdu w niedługim czasie zostały rozebrane, a cegły i inne materiały posłużyły jako budulec domów w Kiełpinie Górnym, Karczemkach i Kiełpinku. Wszystkie zniszczone czołgi z okolicy Sowieci odholowali w pobliże szosy (dziś teren parkingu przed dyskontem Netto). Czołgi te, w ilości ok. 8 sztuk stały tam jeszcze długo po wojnie, aż w końcu zostały zabrane na złom. Z opisu mieszkańców wiadomo, że znajdowały się tam m.in. 3 niemieckie czołgi PzKpfw V Panther.

Od 1945 do dziś

W 1945 roku znikły: zajazd Hoenigów, kuźnia po przeciwległej stronie ulicy, dom Kizona.

 Tu stał zajazd Hoenigów. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Nieukończony budynek polskiej strażnicy celnej stał jeszcze wiele lat po wojnie. W Niedzielę Palmową 1947 roku miał miejsce tragiczny wypadek. W starych okopach wzdłuż ulicy Gostyńskiej dzieci bawiły się zalegającymi tam niewypałami. Podczas zabawy nastąpiła eksplozja, która w straszny sposób raniła jednego z chłopców. Przybyli na miejsce dorośli zanieśli go do domu, gdzie wkrótce zmarł.

Część przedwojennych mieszkańców wyemigrowała do Niemiec w latach 40-tych, a na ich miejsce przybyli nowi. W dawnym zajeździe de Veer funkcjonował sklep spożywczy a w największym pomieszczeniu do początku lat 50-tych urządzano potańcówki. Linia kolejowa Wrzeszcz – Stara Piła została uszkodzona podczas działań wojennych. Do lat 90-tych funkcjonował jeszcze odcinek Kokoszki – Kiełpinek, którym zaopatrywano w paliwo magazyny w Kiełpinku. Resztę przedwojennych torów ukradli złomiarze. Planowana jest odbudowa linii w ramach Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Okoliczni mieszkańcy liczą że uda się jednak wybudować przystanek PKM  Gdańsk-Karczemki.

Dawna linia kolejowa Wrzeszcz-Kartuzy. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

W latach 70-tych rozpoczęto budowę obwodnicy gdańskiej, która wyznacza wschodnią granicę Karczemek. W 1973 roku Karczemki włączono do Gdańska i dziś stanowią część dzielnicy Kokoszki. Na początku lat 80-tych rozpoczęto budowę osiedla dla pracowników Stoczni Gdańskiej, tzw. osiedla „Kalina”. W 1985 roku powstała parafia św. brata Alberta, do której należy osiedle „Kalina”. W okolicy znajduje się kościół i cmentarz.

Budowa osiedla Kalina, w tle wiadukt nad dawną koleją kokoszkowska na obwodnicy Trójmiasta (źródło: Internet)

Budowa osiedla Kalina w Karczemkach, na pierwszym planie domy przy ul. Malinowej,
widok w kierunku jeziora Jasień (źródło: Internet)

Budowa osiedla Kalina w Karczemkach, widok w stronę Kiełpinka (źródło: Internet)

W 2012 roku w Karczemkach oddano do użytku jeden z większych w Polsce północnej węzłów drogowych - Węzeł Karczemki. Zmienił on bardzo wygląd okolicznego krajobrazu.

Przy ulicy Kartuskiej 447 znajduje się stary kamienny słup. Są na nim ślady po kulach. Obiekt ten stał już w okresie międzywojennym, prawdopodobnie jest o wiele starszy. Nieznane jest jednak jego pochodzenie, ani cel w jakim został postawiony.

 Tajemniczy słup. Fot. Kamil Sobolewski na licencji CC.

Karczemki są również wzmiankowane w książce Güntera Grassa „Szczurzyca”.